Proszę włączyć JS

Zielona podróż do przeszłości.

Poznajemy roślinność dawnego Rzymu, Egiptu oraz oraz tego, co hodowaliśmy w PRL.
img
14 PAŹDZIERNIKA/Malwina

Dziś oderwiemy się od tworzenia zielonej ostoi i wyruszymy w podróż. Nie będzie to całkiem zwykła wycieczka, ponieważ jest nam do niej potrzebny De Lorean DMC, czyli najbardziej znany wehikuł czasu.

Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie książka, która niedawno wpadła mi w ręce, a mianowicie „Ubieranie balkonów i okien zielenią i kwiatami” Leonarda Cybulskiego. „Stare” książki to moja druga pasja, a połączenie jej z roślinami daje bardzo ciekawe możliwości. Zainspirowana tymi możliwościami postanowiłam na jeden dzień zostać przewodnikiem i wszystkich zainteresowanych zabrać w podróż śladem roślin doniczkowych.

Wcześniej jednak, krótkie wyjaśnienie skąd w ogóle wzięła się moda na rośliny doniczkowe. Osobiście uważam, że najważniejszym powodem z jakiego rośliny z zewnątrz przeniosły się do wewnątrz jest chęć posiadania czegoś egzotycznego. Proceder ten zapoczątkowały podróże. Kolumb, Vasco da Gama, Americo Vespuci oraz wielu innych odkrywców przyczyniło się do tego, by w naszych domach mogły zagościć kaktusy czy palmy. Sprawdźmy zatem zawartość dawnych parapetów.
Drzwi się podnoszą, a ja niczym szalony doktor Emmett zapraszam do środka i … jedziemy? Lecimy? Nieważne – startujemy!

Pierwszy przystanek to starożytny Egipt. Piramidy, pustynia, upał i Nil. Ale co z roślinami? W oazie spośród drzew wyróżniają się sykomory, akacje i palmy. Przenosząc wzrok w okolice domów zauważamy swojskie zioła takie jak tymianek, szałwia czy mięta. Dalej tak ważny dla Egipcjan papirus, a także laur, mirt, jaśmin, chryzantemy oraz, no cóż - kukurydzę. Pięknie tu, ale tyle jeszcze do zobaczenia, więc lecimy dalej.

Przystanek drugi: starożytny Rzym. Miejsce równie urokliwie, ale skupmy się na roślinach. Jakie gatunki możemy spotkać w rzymskich rezydencjach? Rozglądając się dostrzegamy palmy daktylowe, drzewka cytrusowe, figowe czy laurowe. Nie brakuje też tak znanych nam roślin, jak rododendrony i bukszpan. Drodzy zwiedzający zwróćcie uwagę, że rośliny bywają strzyżone, co nadaje im wyszukanych kształtów. Czyżby Rzymianie lubili geometryczny porządek? ;) Z mniejszych roślin Rzymianie, podobnie jak Egipcjanie czy Grecy, sadzili spore ilości ziół, ale lubili także otaczać się różami i fiołkami. No cóż, pięknie tu i tak jakby luksusowo. Ale my lecimy dalej, bo starożytność była tylko wstępem do konsensusu tej podroży.

img
Wsiadamy do wehikułu i przenosimy się do… Polski, a pierwszy przystanek to początek XX wieku.

W tym okresie zatrzymamy się na chwilę dłużej. Proponuję zwiedzić typowe dla tych czasów mieszkanie. Niewielkie, bo zaledwie 35 m2, ale jakże starannie urządzone! Siadając przy filiżance herbaty możemy zauważyć, że otaczają nas rośliny, które bardzo dobrze znamy. Mamy tu szparag pierzasty (Asparagus setaceus), begonię królewska (Begonia rex), cyklamen perski (Cyklamenum persicum), filodendron pnący (philodendron scandence), chamedorę wytworną (Chamaedora elegans), zielistkę Sternberga (Chlorophytum comosum) czy nefrolepis wyniosły (Nephrolepis exaltata). Mieszkanie, które wybraliśmy na odpoczynek jest wyjątkowo bogate w rośliny doniczkowe, więc zauważamy tutaj również anturium Scherzera. W innych mieszkaniach zapewne występują te same gatunki, ale raczej w mniejszej różnorodności. Chociaż nie braknie w nich również pelargonii, które są tutaj na tyle cenne, że przekazuje się je z matek na córki. Piękny zwyczaj, który przegrał z konsumpcjonizmem w naszych pięknych czasach, za sprawą bezproblemowej i nadmiernej dostępności roślinnej, gdzie pelargonie po przekwitnięciu zwyczajnie są wyrzucane.
Jeszcze jeden jazzowy utwór i lecimy dalej. Wspomnę tylko, że więcej ciekawych informacji znajdziecie w książce Roberta Bettena „Praktyczna hodowla kwiatów w pokoju”. Naszym następnym przystankiem będzie czas, który wiele osób bardzo dobrze pamięta. Taki trochę przystanek nostalgia. Wskakujemy do wehikułu i przenosimy się w czas drugiej połowy XX wieku i podziwiamy rośliny doniczkowe PRL-u.

Co możemy tutaj znaleźć? Gdzie rozpocząć zwiedzanie?

Chciałabym zabrać nas w trzy miejsca. Pierwsze kroki kierujemy do wszechobecnych urzędów, do pierwszego za zakrętem. Wchodzimy zobaczyć jakież to cuda znajdziemy na tutejszych parapetach? Zaopatrzeni pod pazuchą w mydło i rajstopy mamy przepustkę praktycznie wszędzie ;) Parapet może i nieciekawy, doniczki też raczej nie przykuwają uwagi, ale co w nich rośnie? Tutaj znów gatunki i odmiany, które w większości są nam dobrze znane. Jest wężownica (Sansieviera), dracena, a nawet epipremnum złociste (Epipremnum aureum). Gdybyśmy przeszli nieco dalej, powiedzmy, że do biura partyjnego notabla, moglibyśmy zobaczyć fikusa sprężystego (Ficus elastica), a może filodendrona pnącego (Philodendron scandense). Czy są piękne i czy dba się tu o nie odpowiednio? Pozostawię to każdemu do osobistej refleksji. Nie przedłużajmy wizyty w urzędzie, gdyż przed nami przystanek nr 2 – szkoła.
Większość szkolnych parapetów zastawionych jest roślinami doniczkowymi i pamięta to zapewne każdy, kto miał przyjemność być dyżurnym odpowiedzialnym za ich podlewanie. Jakie rośliny spotykamy w zwiedzanych przez nas klasach? Oczywiście zielistkę, którą możemy nazwać królową PRL-u. Podobnie jak w urzędach jest tu także epipremnum złociste, wężownica i wszędobylskie draceny. Ciekawe czy osoba, która je tutaj postawiła wie, że są one dobrane do szkoły bardzo dobrze? Szczególnie zielistka, ale wężownica i dracena mają właściwości, które mogą poprawiać jakość nauczania. Ach, gdyby wykorzystać je w sposób optymalny…
Ze szkoły przenosimy się do wnętrza bloku z wielkiej płyty. Tutaj namiastki egzotyki trochę więcej, a co króluje? Oczywiście epipremnum złociste i filodendron pnący, które jako gatunki pnące często podwieszone są pod sufitem, gdzie pną się po sznurku przez całą długość pokoju. Na meblościankach mamy paprotki, a na podłodze całkiem spore fikusy oraz monstery dziurawe. Monstera, która dziś jest rośliną wręcz kultową, a kształt jej liści inspiruje niejednego projektanta czy architekta była modna i w PRL. Z mniejszych roślin na stolikach i parapetach stoją pieniążki (Pilea peperomioides), szczawik trójkątny, starzec Rowley’a, a także sukulenty. Szczególnie cenionym sukulentem jest grubosz owalny zwany drzewkiem szczęścia oraz wilczomlecz trójżebrowy i grudnik, czyli kaktus bożonarodzeniowy. To tyle jeśli chodzi o najpopularniejsze rośliny doniczkowe. Natomiast wśród kwiatów ciętych królują … no wiadomo - goździki ;) Najlepiej czerwone, ale są także pięknie pachnące frezje czy bardzo trwałe gerbery. Te ostatnie znajdziemy na niejednym parapecie okiennym uprawiane jako kwiat doniczkowy.

W tym miejscu zakończymy dzisiejszą podróż. Tym, którym ta podróż wydaje się za krótka polecam książki dokumentujące tamte czasy. Między innymi: „PRL jak cudnie się żyło!” Wiesława Kota. Miło było odbyć tę podróż, ale czas wracać. Zapraszam do wehikułu, by znów znaleźć się w XXI wieku, a tutaj? Nieograniczony dostęp do wszelakich gatunków roślin, niezliczone ilości odmian, dostęp do fachowej wiedzy na temat ich wymagań i pielęgnacji, a przede wszystkim większe możliwości w związku z ekspozycją. Jest to czas min. ogrodów wertykalnych, a ludzie są coraz bardziej świadomi zbawiennego wpływu towarzystwa roślin.

Jeśli macie swoje wspomnienia utrwalone na fotografiach z tamtych czasów lub pamiętacie jakiś szczególnie ważny dla Was gatunek rośliny związanej z dzieciństwem lub młodością to piszcie koniecznie do mnie na adres: malwina@gardenspot.pl

A już w następnym artykule wracamy do zazieleniania przestrzeni wokół siebie. Przeczytajcie koniecznie!

WRÓĆ